Oczami Harrego
Minęły już dwa miesiące od śmierci Seleny a ja dalej nie umiem się pozbierać. Czuję się tak jakby ktoś wyrwał mi serce i zostawił mnie z jedną dużą dziurą. Razem z Seleną umarłem ja ona umarła fizycznie a ja umieram psychicznie. El i Lou postanowili przełożyć datę ślubu do czasu zakończenia żałoby. Nawet jej nie pochowaliśmy Zack powiedział że jej ciało zostało spalone a prochy zostały wysypane obok grobu jej rodziców. Byliśmy tam i faktycznie były tam jakieś prochy. Zack nadal nie wiem czy mu wierzyć dlaczego Sel nie powiedziała mi o jej chorobie dlaczego to ukrywała.
-Harry -usłyszałem cichy szept Louisa
-Harry możemy porozmawiać gnijesz w tym pokoju już dwa miesiące nic nie jesz nie pijesz martwimy się Hazza -do rozmowy przyłączył się Zayn
-Przepraszam ja... Nadal nie umiem pogodzić się z jej odejściem -wyszeptałem
-Rozumiemy Hazza ale może zamiast gnić w tym pokoju zaczął byś normalnie żyć -skarcił mnie po przyjacielsku i ze współczuciem Liam? A więc on także tu jest
Siedziałem plecami do nich i myślałem nad tym wszystkim po chwili wstałem z krzesła i zacząłem się ubierać.
-Harry gdzie ty idziesz -zauważyłem zmartwionego blondyna
-Muszę gdzieś jechać
-W tym stanie nie ma mowy
-Niall nie kłóć się ze mną wrócę
-Harry uważaj
Uśmiechnąłem się ponuro do niego i wybiegłem z domu po drodze zgarniając kluczyki od auta. Wsiadłem do mojego cacka i ruszyłem z piskiem opon.
Dwie godziny później
Siedziałem na statku należącym do moich rodziców
Musiałem odwiedzić Selene musiałem z nią porozmawiać.
Dopłynęliśmy już do portu gdzie czekało na mnie zaparkowane Audi SUV
Dobrze jest mieć bogatych rodziców. Zszedłem na ląd i podążyłem do mojego auta. Gdy pociągnąłem za klamkę drzwi były zamknięte. Po chwili podbiegł do mnie jakiś zdyszany chłopak
-Panie Styles ja strasznie przepraszam ale pomyliłem godziny pana przyjazdu strasznie przepraszam -tłumaczył się
-Nic nie szkodzi mógłbym kluczyki do mojego auta?
-Tak proszę
Chłopak podał mi kluczyki z wielkim burakiem na twarzy. Okej?
-Jeszcze raz przepraszam panie Styles
-Nic się nie stało yyy....
-James
-Nic się nie stało James
Zamknąłem drzwi i ruszyłem ulicami Londynu.
Po godzinie dotarłem do cmentarza wysiadłem z auta i podążyłem szarym chodnikiem. Wszedłem przez czarną furtkę minąłem kilka nagrobków. Dotarłem do celu usiadłem na drewnianej ławeczce i przyglądałem się dwóm nagrobkom na jednym wyryte było wielkimi literami IZABELLA I BRAD GOMEZ a na drugim AMY I DEVON HORAN rodzice Sel i Nialla byli pochowani obok siebie jednak na dwóch oddzielnych grobach. Na pomniku rodziców Sel leżała porcelanowa waza a na około były rozsypane prochy... Prochy Seleny... Podszedłem bliżej i opuszkami palców dotknąłem prochów. Jednak po chwili poczułem nieprzyjemny zapach jakby siarki...Chwila siarka? To nie możliwe. Wziąłem próbkę i wsypałem do małej folijki. Jakby za uderzeniem pioruna wybiegłem z cmentarza wsiadłem w auta i pojechałem do laboratorium ojca.
Gdy dotarłem na miejsce szybko wbiegłem do środka z zamiarem znalezienia ojca. Mój ojciec jej znanym chemikiem i naukowcem doskonale będzie wiedział co to jest. W holu zauważyłem asystentkę ojca Emmę.
-Emma! -krzyknąłem
Kobieta podskoczyła i szybko przeniosła swój wzrok na mnie. Na jej twarzy było widać zdziwienie.
-Harry? Co ty tu robisz?
-Nie teraz Emma gdzie jest mój ojciec
-Pojechał na spotkanie ale zaraz pewnie będzie. Poczekaj na niego
-Dobra dzięki Emma
-Nie ma sprawy jak się zjawi to cię zawołam
Kobieta odeszła a ja usiadłem na białej kanapie. Siedziałem i siedziałem...I siedziałem i nic kurwa!! Kiedy on w końcu przyjdzie... Po chwili usłyszałem głos mojego ojca szybko podniosłem się z kanapy i ruszyłem w jego stronę.
-Panie Styles jest tu pana syn Harold
-Harry? A co ona tu robi?
-Nie wiem proszę pana
-Dobrze więc gdzie on jest?
-Czeka w poczekalni. O już jest!
Mój ojciec spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło.
-Harry synku co cię sprowadza?
-Tato potrzebuję twojej pomocy. Mógłbyś mi powiedzieć co to jest?
-Panno Zea -zwrócił się do Emmy -proszę odwołać wszystkie spotkania do godziny 15
-Dobrze proszę pana -kobieta posłała nam ciepły uśmiech i zniknęła gdzieś za szklanymi drzwiami.
-Więc mógłbyś mi powiedzieć co to jest? -Pokazałem ojcu opakowanie z zawartością proszku
-Wygląda jak siarka ale pewności nie mam. Chodźmy do mojego gabinetu.
Wstaliśmy z miejsc i podążyliśmy ku windzie. Ojciec wcisnął guzik z numerkiem ,,3''
Gdy już dotarliśmy na 3 piętro podążyliśmy długim korytarzem. W końu dotarliśmy na miejsce weszliśmy przez szklane drzwi do ,,gabinetu'' ojca.
Ojciec podszedł do nowoczesnego mikroskopu i wysypał całą zawartość opakowania na szklaną szybkę i zaczął się jej przyglądać.
-Więc co to jest? -spytałem zniecierpliwiony
-Tak jak myślałem
-Czyli?
-Siarka
Co?...Ale?...Jak?...Przecież to miały być prochy Seleny? O co tu kurwa chodzi?...Selena czy ona?...Nie!!...Może...Boże Selena ona ŻYJE!!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz